niedziela, 2 marca 2014

12. Your eyes speak for you.

Wparowałam do pokoju, z impetem rzucając torbą w kąt. Byłam wściekła. Wszystkie emocje jakie się we mnie skumulowały zamieniły się w jedno - złość. Byłam zła na Rossa, zła na siebie, zła na wszystkich. Jak ja mogłam tak mu się dać?
Weszłam na łóżko, chwyciłam poduszkę i cisnęłam nią w ścianę. Musiałam jakoś odreagować.
W co on ze mną gra? Dowiedział się jak na mnie działa i teraz chce się ze mnie ponabijać? A może wykorzystać? O co mu do cholery chodzi? I dlaczego ja się tym tak zadręczam?
Położyłam się i schowałam twarz w poduszce.
A może on tak na serio?
Jasne... nie ma się co oszukiwać. Można to nawet wywnioskować po rozmowie z Rylandem - ja nie jestem w jego typie. I koniec.
Ale ten dotyk jego ust. To było takie cudowne.
Wrzasnęłam i rzuciłam kolejną poduszką. Cieszyłam się, że Davida nie ma w domu. Pomyślałby, że siostra mu zwariowała.
W sumie ten pocałunek wydawał się taki prawdziwy...
Daj spokój. Całował już tyle dziewczyn. Tego można się wyuczyć.
Miałam kompletny mętlik w głowie.
Boże, dlaczego właśnie ja? - uniosłam wzrok ku górze, po czym kolejna poduszka doznała bliskiego spotkania ze ścianą.

~*~


Obudził go delikatny buziak w usta i szturchnięcie w ramię.
- Ross, Ross wstawaj - syknęła Rosalie. - Jest po 9.00. Może przydałoby się, żebyśmy poszli do szkoły?
Blondyn przewrócił się i przygwoździł dziewczynę ramieniem.
- Po co? - wymruczał. - Wolałbym lepiej spędzić ten czas. Z tobą -przejechał palcem po jej nagich plecach, po czym przysunął ją do siebie mocniej.
- Ross, nie - Rosalie wyswobodziła się z jego objęć. - Moi rodzice wracają o 11.00.
- To jeszcze masa czasu - oznajmił.
- Obiecuję, że to odrobimy- mruknęła, składając na jego wargach czuły pocałunek. - A teraz zbieraj się - nakazała, wstając i nasuwając na siebie szlafrok.
Po upływie pół godziny wyszli przed dom.
- Masz już prawko? - zdziwiła się blondynka, otwierając samochodowe drzwiczki.
- Nie - odpowiedział Ross, zasiadając na miejscu kierowcy.
- Może pojedziemy moim? Albo po prostu ja poprowadzę?
- Wsiadaj i nie marudź - warknął.
Dziewczyna patrzyła na blondyna przez dłuższy czas, ale w końcu wzruszyła tylko ramionami i zasiadła na miejscu pasażera.
- Co ty taki spięty? - zapytała, rzucając torebkę na tylne siedzenie.
- Spięty? - prychnął blondyn.
- Ta - bąknęła dziewczyna.
- Wydaję ci się - odpowiedział chłopak, włączając radio.
- Czyżby? - dziewczyna uniosła brwi do góry. - No nie wydaje mi się.
- Daj mi spokój - warknął Ross, zaciskając ręce na kierownicy.
Blondynka zdębiała i urażona, odwróciła głowę w stronę szyby, wpatrując się za nią. Resztę drogi pod szkołę pokonali w ciszy. Ross zaparkował i wyłączył silnik, przez co w samochodzie zrobiło się jeszcze ciszej.
- Mała?
Blondynka odwróciła się w stronę chłopaka na dźwięk jego głosu, a ten chwycił ją rękę pod podbródek i zmusił do przysunięcia się.
- Przepraszam - szepnął. - Nie wiem co we mnie wstąpiło - pocałował ją delikatnie w usta.
- Wiesz, że nie umiem się na ciebie gniewać - uśmiechnęła się po chwili słodko.
Żadna nie umiała się na niego gniewać, a on to doskonale wiedział. Ponownie ją pocałował tym razem zachłanniej, a ona tak samo to oddała. Po kilku chwilach wylądowała u niego na kolanach. Blondyn przeniósł usta na szyję dziewczyny.
- Ross - jęknęła. - Musimy iść do szkoły.
- Wcale nie musimy - chłopak doprowadzał blondynkę ustami do szaleństwa, ssąc i przygryzając jej skórę. - Możemy inaczej spożytkować ten czas. Przyjemniej - włożył rękę pod bluzkę dziewczyny, błądząc po jej nagich plecach.
- Nie, Ross - chwyciła go za ramiona i odsunęła się od niego. - Idziemy - otworzyła drzwi, zeszła z chłopaka i wyszła z samochodu. - No chodź - powiedziała stanowczo.
- Już idę - odpowiedział, wyraźnie niezadowolony, po czym również opuścił auto.

~*~

Następnego dnia w szkole myśli nadal nie dawały mi spokoju. Czy bałam się jakiegokolwiek spotkania z Rossem? A jakże. Chociaż z drugiej strony, coś głęboko we mnie pragnęło tego jak niczego innego. A jeżeli miałabym już go zobaczyć, to tutaj, podczas przerwy na lunch... Żołądek ścisnął mi się niemiłosiernie.
- I wtedy powiedział, że jestem najwspanialszą dziewczyną na świecie i mnie pocałował!
Z rozmyślań wyrwał mnie pisk radości Nelly i Leny.
- To świetnie, że się wam z Travisem układa - powiedziałam, uśmiechając się szczerze.
- Dzięki - puściła do mnie oczko.
- Będziemy mogły chodzić na podwójne randki! - ucieszyła się Nelly.
- Noo... jeszcze oficjalnie to parą nie jesteśmy... - zająkała się Len.
- Byliście na randce, całowaliście się, no to jak nie? - uniosła brwi ku górze.
- No bo jeszcze się nie zapytał, czy chcę być jego dziewczyną... - spłonęła rumieńcem.
- Zobaczysz. To tylko kwestia czasu - poklepała Lenę po plecach.
- Miejmy nadzieję.
- Cześć, dziewczyny - do naszego stolika przysiadł się Drake, a zaraz za nim Chad, delikatnie całując Nelly.
- No hej - odpowiedziały chórem, a ja zajęłam się obczajaniem drugiego stolika, gdzie właśnie pojawiła się szkolna 'elita' wraz z Rossem...
Widziałam jak przysiada się obok swojej blondwłosej dziewczyny i widziałam jak obejmuje ją w talli, po czym czule całuje. Zagryzłam dolną wargę, starając się utrzymać wszystkie emocje na wodzy, chociaż nie było to łatwe. Nie mogłam jednak pozwolić aby ktokolwiek czegokolwiek sie domyślił.
- Halo! Ziemia do Cass - Drake pomachał mi ręką przed twarzą. - Co jest?
- Nic, nic - pokiwałam głową. - Muszę iść do toalety - oznajmiłam, po czym zerwałam się i praktycznie wybiegłam ze stołówki, odprowadzana podejrzliwymi spojrzeniami przyjaciół.
Zamknęłam się w kabinie, zamknęłam klapę i usiadłam na kiblu, chowając twarz w dłoniach.
Co ja sobie myślałam? Że zostawi swoją cizię dla mnie? Że ten pocałunek jednak coś dla niego znaczył? Że nie był tylko taką jego zabawą?
No cóż. Tak właśnie myślałam. Ale głupia byłam. To fakt.
Cass, pomyśl trochę. To przecież Ross Lynch. Ten sam Ross Lynch jaki był tydzień temu, dwa tygodnie temu i dużo wcześniej. Myślałaś, że się zmienił? Bo co? Bo trochę szczerze z Tobą porozmawiał? Bo pokazał się Tobie, właśnie Tobie, z zupełnie innej strony? To przecież nic nie znaczy.
A powinno.
- Ugh - westchnęłam, praktycznie rwąc sobie włosy z głowy.
Nienawidziłam siebie za to, że byłam tak słaba psychicznie, że brałam wszystko za bardzo do siebie. Nie miałam pojęcia, co mogłam zrobić. Tak po prostu zapomnieć? Powinnam, ale nie potrafiłam. A on sam doskonale mi to utrudniał.
Potrzebowałam rozmowy. Potrzebowałam się komuś ze wszystkiego wygadać. Potrzebowałam Leny i jej wsparcia. Ale nie mogłam jej o tym wszystkim powiedzieć. Po prostu nie mogłam. Zabiłaby mnie, nawet za to, że zgodziłam się na korepetycje dla młodszego brata Lyncha. A za to, że nie przestawiłam mu twarzy, kiedy mnie pocałował, tylko jeszcze się w to zaangażowałam, to obdarłaby mnie żywcem ze skóry, poucinałaby mi wszystkie kończyny piłą mechaniczną, wyjęłaby gałki oczne łyżeczką do lodów, a potem spaliłaby mnie na stosie. Nie. Zdecydownie nie mogłam jej o tym powiedzieć.

~*~

Po szkole razem z Leną i Drake'em wybraliśmy się do Tropicany. Miejsce to cieszyło się naprawdę wielkim powodzeniem wśród uczniów z naszej szkoły. Wystarczyło tylko przejść na drugą stronę, aby się tam dostać. Nie zdziwiło nas więc, kiedy po przyjściu, ujrzeliśmy praktycznie same znajome twarze. Nawet te twarze, które nie bardzo miałam teraz ochotę oglądać... Czy on musi być wszędzie? Odwróciłam wzrok od blond czupryny, nie chcąc psuć sobie miłego popołudnia z przyjaciółmi.
- Koktajl bananowy - rzuciłam do brata, zasiadając na barowym krześle.
Lena i Drake też złożyli zamówienia.
- Nie obrazicie się, jak trochę wcześniej was opuszczę? - zapytała czarnowłosa.
- Nie, ale czemu chcesz nas opuścić? - zapytałam, mieszając różową słomką w napoju.
- Umówiłam się z Travisem - spłonęła rumieńcem. - Przyjdzie tu po mnie za parę minut.
- To świetnie - odezwał się Drake, ale w jego głosie kryła się dziwna nuta.
Pogadaliśmy chwilę, aż do Leny nie podszedł chłopak i nie objął jej od tyłu.
- O cześć - ucieszyła się dziewczyna. - To właśnie jest Travis, a to Cassidy - moja przyjaciółka i Drake - mój przyjaciel - podaliśmy sobie wszyscy ręce.
- Miło cię poznać - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Was również - odwzajemnił uśmiech. - To jak, zbieramy się? - zwrócił się do Leny. - Mam dla ciebie niespodziankę - uśmiechnął się tajemniczo.
- Już nie mogę się doczekać - klasnęła w ręce, po czym zerwała się z siedzenia i pożegnawszy się z nami, oboje wyszli z budynku.
- A ty co taki zasępiony? - zaśmiałam się, szturchając Drake'a łokciem w żebra.
- Ja? - zapytał głupio.
- Nie, święty Bożydar - prychnęłam. - Gapisz się na ten sok, jakby ci bułkę obiecał - znowu się zaśmiałam.
- Widzę, że się ci na żarty zebrało - uśmiechnął się lekko pod nosem. - Bo dzisiaj na lunchu to za szczęśliwa nie byłaś. Tak w ogóle to stało się coś? - zapytał z troską w głosie.
- Po prostu gorszy dzień - odparłam, starając się utrzymać w ryzach wszystkie mięśnie twarzy.
Nie chciałam dać nic po sobie poznać.
- Czasem się zdarza, ale wiesz, mi zawsze możesz wszystko powiedzieć, mała.
- Nie jestem mała - prychnęłam.
- Oj, jesteś, jesteś - poczochrał mi ręką włosy.
Poczułam się jak jego młodsza siostra.
- Precz z łapami - zaśmiałam się, odtrącając jego dłoń. - Ty lepiej mów, co tobie się dzieje - oznajmiłam.
- Nic - odparł, znowu wgapiając się w swój napój.
- Drake - jęknęłam. - Przecież widzę.
- Po prostu nie podoba mi się ten typ - westchnął, odwracając wzrok.
- Który? - zrobiłam zdziwioną minę. - Że Travis?
Przytaknął.
- Po prostu przyznaj się, że jesteś zazdrosny - przewróciłam oczami.
- Co? Że ja? Że zazdrosny? O kogo? Że o Lenę? Ja?
Popatrzyłam na niego z miną pod tytułem "Już się tak nie wysilaj i tak wiem lepiej".
- Wydaje ci się - machnął ręką.
- Jasne.
- No tak.
- Jesteś zazdrosny jak cholera. I to widać. Podoba ci się. Mnie nie oszukasz - zaśmiałam się. - Zakochańcu - dodałam.
- Przestań - szturchnął mnie w ramię, lekko się rumieniąc.
- No przecież nic jej nie powiem - oznajmiłam.
- Lena mi się nie podoba, okej? - powiedział, zamaszyście drapiąc słomką po dnie pustej szklanki.
- No okej - skończyłam temat.
Ale ja i tak wiedziałam swoje.

___________________

Jakiś taki bez sensu ten rozdział mi się wydaje, bo w sumie nic się nie dzieje, no ale czasem takie przejściowe też muszą być. Chociaż może akurat się wam spodobał, więc zostawiam to do waszej oceny w komentarzach. Jestem strasznie ciekawa ile tak naprawdę osób czyta tego bloga, więc proszę każdego z was o pozostawienie po sobie pod tym postem nawet jakiegoś krótkiego znaku. Będzie mi bardzo miło :)

CZYTASZ --> KOMENTUJESZ --> MOTYWUJESZ

Pozdrawiam gorąco :*


12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział *.*
    Czekam na next ;) /Paulina

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Jeden z najlepszych blogów jakie dotychczas czytałam. :3 życzę weny i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski. *.* Masz rację. Takie 'przejściowe' rozdziały też muszą być. :D Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ;*
    Pozdrawiam. <3
    Becia

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe super rozdział,jak zawsze piszesz świetne rozdziały z niecierpliwością czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zawsze cudoooooowny :* Ty nigdy nie napisałaś słabego rozdziału..naprawdę NIGDY. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Z niecierpliwością czekam na next :*
    Pozdrawiam cieplutko <3 i zapraszam do mnie :*
    http://smile--for--me--baby.blogspot.co.uk/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. no świetny po prostu aż brak mi słów

    OdpowiedzUsuń
  7. Raany, blog jest CUDOWNY, NIESAMOWITY, GENIALNY. KOCHAM GO!! <3 Piszesz rewelacyjnie, masz talent <33 Czekam oczywiscie na nastepny rozdzialik
    Pozdrawiam cieplutko
    ~~Julka~~
    P.S. zapraszam do siebie R5-my-love-story.blogspot.com (mam nadzieje ze wpadniesz i skomentujesz ;D)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piszesz genialnie, masz wielki talent dziewczyno <3 Nawet "przejściowe" rozdziały trzymają w napięciu i super się je czyta. Pisz dalej i nie przestawaj! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały kurcze zazdroszczę Ci talentu! Trzymaj tak dalej!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. SUper rozdział czekam na nexta. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. :) bardzo mi sie spodobalo :) lubię takie opowiadania!
    zapraszam tez do siebie www.ross-and-justine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń