Rzucił się na kanapę i włączył telewizor. Po około 40 minutach usłyszał dzwonek do drzwi. Wstał i poszedł otworzyć swojej dziewczynie. Alice rzuciła mu się w ramiona i złożyła namiętny pocałunek na jego wargach.
- Hej, kotku - szepnęła.
Blondyn przeniósł usta na szyje dziewczyny, co wywołało jej stłumiony jęk.
- Chodźmy do mnie - mruknął Ross i pociągnął Alice za rękę po schodach, a następnie do swojego pokoju.
Zamknął za nimi drzwi, po czym przycisnął do nich dziewczynę i zaczął ją namiętnie całować, wodząc dłońmi po jej plecach. Właśnie tego mu było trzeba. Czegoś, co pozwoliłoby mu wyrzucić z głowy ten istnie pokręcony dzień. Czegoś, co pozwoliłby mu zapomnieć o tym wszystkim. Czegoś, co pozwoliłoby mu zapomnieć o Cassidy...
~*~
W poniedziałek jak zwykle miałam do szkoły na 8.00. David musiał jechać wcześniej do pracy. Z resztą tak, jak przez ostatnie dwa tygodnie, a ja jakoś nie miałam ochoty tłuc się dzisiaj autobusem, ani iść na piechotę. Zebrałam się więc wcześniej i o 7.10 podjechałam razem z bratem. Weszłam do budynku, zahaczyłam o szafkę i podeszłam pod klasę od hiszpańskiego. Usiadłam pod ścianą, otworzyłam podręcznik i zaczęłam powtarzać słówka dla zabicia czasu. Po chwili jednak podniosłam wzrok, słysząc czyjeś kroki i zobaczyłam przed sobą Lyncha.
- Hej - mruknęłam nieśmiało, patrząc na chłopaka.
Ten jednak wyminął mnie i usiadł parę metrów dalej, udając, że tego nie słyszał. Wbiłam wzrok przed siebie, tak samo jak on, a oczy mi się lekko zaszkliły. Głupia byłam. Głupia byłam, myśląc, że się zmieni. Że zmienił się jego stosunek do mnie. A on zrobił to samo. Znowu udawał, że mnie w ogóle nie zna. Znowu udawał, że tamtego dnia wcale nie było...
Moje rozmyślania przerwała Lena, która się do mnie dosiadła. I dobrze. Nie będę zawracać sobie głowy Lynchem. Nie jest tego wart...
I tak samo było przez ten i następny tydzień. Można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Kogo ja chciałam oszukać? Myślałam, że Lynch zacznie teraz rozmawiać ze mną na przerwach? Że zniszczy sobie reputację dla mnie? A może, że wkręci mnie w swoje szeregi? Idiotyzm.
Rzuciłam się z impetem na swoje łóżko i schowałam twarz w poduszce. Tylko dlaczego to tak cholernie bolało? Dlaczego po prostu nie mogłam wywalić go ze swojej łepetyny. Dlaczego ściskało mnie coś w środku, kiedy ukradkiem spoglądałam na tą blondyneczkę w jego objęciach? No dlaczego?
Odwróciłam się na plecy i oparłam o wezgłowie łóżka, przytulając mocniej poduszkę. Zatrzymałam wzrok na gitarze, która stała oparta o ścianę dokładnie naprzeciwko. Podniosłam się i chwyciłam za instrument, wyciągając go z pokrowca. Usiadłam na brzegu łóżka i oparłam gitarę o kolano. Przejechałam palcami po pustych strunach, a potem zaczęłam brzdąkać bez sensu. Po chwili skapnęłam się, że ciągle gram to, czego uczył mnie Lynch. W sumie czego się dziwić, przecież niczego innego nie umiałam.
Odpaliłam laptop i wyszukałam coś do nauki gry na gitarze. Chwilę gościa posłuchałam, coś tam pobrzdąkałam, ale po chwili odstawiłam gitarę i i wyłączyłam komputer. To nie było to samo. To nie było to samo, co lekcja z żywym człowiekiem. To nie było to, co lekcja z Rossem...
Rzuciłam się z powrotem na łóżko, w tej samej pozycji, czyli z twarzą w poduszce. Cassie, wywal tego chłopaka z głowy - mówiłam sobie. - To Lynch. To nie Twoje progi. Poza tym jest rozwydrzoną, chamską, bezczelną gwiazdką. Przypomnij sobie scenę z imprezy! Po prostu o nim zapomnij. Zapomnij!
Odpaliłam laptop i wyszukałam coś do nauki gry na gitarze. Chwilę gościa posłuchałam, coś tam pobrzdąkałam, ale po chwili odstawiłam gitarę i i wyłączyłam komputer. To nie było to samo. To nie było to samo, co lekcja z żywym człowiekiem. To nie było to, co lekcja z Rossem...
Rzuciłam się z powrotem na łóżko, w tej samej pozycji, czyli z twarzą w poduszce. Cassie, wywal tego chłopaka z głowy - mówiłam sobie. - To Lynch. To nie Twoje progi. Poza tym jest rozwydrzoną, chamską, bezczelną gwiazdką. Przypomnij sobie scenę z imprezy! Po prostu o nim zapomnij. Zapomnij!
Ale nie potrafiłam...
~*~
- Kolejna dwója?! Wytłumacz mi, ile można ich mieć! - Rydel wrzeszczała na swojego młodszego brata Rylanda, kiedy Ross wszedł do kuchni. - Musimy dać ci jakieś korepetycje, to nie może tak być! Wątpię, żebyś sam cokolwiek z tym zrobił. Dla ciebie ważne są tylko te gierki.
- Niech Ross mi pomaga - odpowiedział od niechcenia chłopak.
- Niech Ross mi pomaga - odpowiedział od niechcenia chłopak.
- Ross? - parsknęła blondynka. - Myślisz, że ona ma lepsze oceny od ciebie? Za dużo się nie różnicie.
- Uczę się lepiej niż młody - oznajmił blondyn. - A na pewno dobrze ogarniam to, co on tam ma teraz. To banał.
- Nie. Nie zgadzam się. Myślicie, że nie wiem jak by się to odbywało? Na kanapie, przed telewizorem, z konsolami w ręku.
- I dobrze. Wolałbym nie marnować swojego cennego czasu dla niego. A kogo chcesz takiego zatrudnić?
- Uczę się lepiej niż młody - oznajmił blondyn. - A na pewno dobrze ogarniam to, co on tam ma teraz. To banał.
- Nie. Nie zgadzam się. Myślicie, że nie wiem jak by się to odbywało? Na kanapie, przed telewizorem, z konsolami w ręku.
- I dobrze. Wolałbym nie marnować swojego cennego czasu dla niego. A kogo chcesz takiego zatrudnić?
- A ta nowa dziewczyna co tu ostatnio była? Nie ta wczorajsza. Ta, co mówiłeś, że taka mądra.
- Mówiłem, że kujonica - sprostował Ross, co spotkało się z karcącym spojrzeniem siostry.
- Mówiłem, że kujonica - sprostował Ross, co spotkało się z karcącym spojrzeniem siostry.
- Nie mógłbyś jej poprosić?
Blondyn o mało co nie opluł się sokiem. Przełknął płyn z niemałym trudem.
- Nie zgodzi się - wzruszył ramionami.
- Nawet nie zapytałeś.
- Nie mam zamiaru pytać.
- To jeżeli to dla ciebie taki wysiłek, to daj mi do niej numer. Sama zapytam.
- Nie mam jej numeru.
- Nie mam jej numeru.
- To poproś.
- Co? - parsknął. - Chyba śnisz.
- Ross!
- No co? Nie lubimy się.
- Dobra. Wiesz co? Dzięki za pomoc! Zawsze można na ciebie liczyć - krzyknęła, rzucając ścierką o blat.
- Spójrz, Ross - nagle odezwał się Riker, który w czasie tej całej rozmowy, wszedł do kuchni. - Tutaj mam takie urządzonko zwane telefonem - wyciągnął komórkę z kieszeni i pomachał nią w powietrzu. - Wystarczy, że wpiszę parę cyfr i zadzwonię, kontaktując się z naszymi rodzicami. Powiem im kilka bardzo ciekawych rzeczy o tobie, o których powinni już dawno wiedzieć, ale z racji, że jesteśmy miłym starszym rodzeństwem, zatrzymaliśmy to dla siebie. Powiem im o twoich imprezach urządzanych w tym domu, o twoich powrotach nad ranem, o twoich ocenach, spóźnieniach, wagarach, bójkach... mam wymieniać dalej? Ciekawe, czy dalej będziesz prowadził takie beztroskie życie, bo wątpię, żeby dłużej pozwolili ci zostać w tym mieście, a tym bardziej kontynuować swoją karierę, bo przecież ładnie im obiecałeś, że będziesz to wszystko ze sobą godził - przerwał na chwilę, spoglądając na brata, który coraz mocniej zaciskał dłonie w pięści. - Także teraz grzecznie posłuchasz się siostry i zrobisz to, o co cię prosi, czyli dogadasz się z tą koleżanką w sprawie korków dla Rylanda. Zrozumiano?
Ross popatrzył z nienawiścią na Rikera, po czym wrzucił z impetem szklankę do zlewu, o mało ją nie rozbijając i wyszedł z kuchni, trzaskając drzwiami.
- Jak nie można po dobroci, to trzeba się uciec do szantażu, nie? - Riker uśmiechnął się do Rydel, a ona odwzajemniła gest, śmiejąc się.
- Spójrz, Ross - nagle odezwał się Riker, który w czasie tej całej rozmowy, wszedł do kuchni. - Tutaj mam takie urządzonko zwane telefonem - wyciągnął komórkę z kieszeni i pomachał nią w powietrzu. - Wystarczy, że wpiszę parę cyfr i zadzwonię, kontaktując się z naszymi rodzicami. Powiem im kilka bardzo ciekawych rzeczy o tobie, o których powinni już dawno wiedzieć, ale z racji, że jesteśmy miłym starszym rodzeństwem, zatrzymaliśmy to dla siebie. Powiem im o twoich imprezach urządzanych w tym domu, o twoich powrotach nad ranem, o twoich ocenach, spóźnieniach, wagarach, bójkach... mam wymieniać dalej? Ciekawe, czy dalej będziesz prowadził takie beztroskie życie, bo wątpię, żeby dłużej pozwolili ci zostać w tym mieście, a tym bardziej kontynuować swoją karierę, bo przecież ładnie im obiecałeś, że będziesz to wszystko ze sobą godził - przerwał na chwilę, spoglądając na brata, który coraz mocniej zaciskał dłonie w pięści. - Także teraz grzecznie posłuchasz się siostry i zrobisz to, o co cię prosi, czyli dogadasz się z tą koleżanką w sprawie korków dla Rylanda. Zrozumiano?
Ross popatrzył z nienawiścią na Rikera, po czym wrzucił z impetem szklankę do zlewu, o mało ją nie rozbijając i wyszedł z kuchni, trzaskając drzwiami.
- Jak nie można po dobroci, to trzeba się uciec do szantażu, nie? - Riker uśmiechnął się do Rydel, a ona odwzajemniła gest, śmiejąc się.
- Dzięki - powiedziała.
- Drobiazg - puścił do niej oczko, po czym również opuścił pomieszczenie.
- Drobiazg - puścił do niej oczko, po czym również opuścił pomieszczenie.
________________________
Trochę krótki ten rozdział wyszedł, ale postaram się, żeby następny był o wiele dłuższy :)
Już niedługo koncert. Hura! :D
Cieszycie się? Bo ja to nie mogę na miejscu usiedzieć spokojnie :P
Zimo, idź sobie precz ._.
Przepraszam za wszystkie błędy!
I pozdrawiam :*
Biedna Cassidy :( Tak mi jej szkoda :/ Może jak przyjdzie do Ryland'a to coś między Ross'em, a Cass zaiskrzy ;) Rozdział zajebisty. Z niecierpliwością czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award pytania znajdziesz tutaj :
OdpowiedzUsuńhttp://smile--for--me--baby.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html
Szkoda mi Cassidy. Cierpi biedactwo.. Mam nadzieję, że szybko wszystko jej się ułoży. :D Rozdział jak zawsze zajebisty. ;* Bardzo mi się podoba. Taak. Koncert już jutro. *.* Ja niestety nie jadę. :( Za daleko. :( Ale tobie życzę udanej zabawy. :) Z niecierpliwością czekam na next. ;*
OdpowiedzUsuńJak znajdziesz chwilę to zapraszam do mnie : http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/
Pozdrawiam. :D ;*
Nareszcie!! <3 tyle czekałam na ten rozdział!!! ♥
OdpowiedzUsuńO wow! Niesamowity rozdział!
OdpowiedzUsuńBiedna Cassie :( Cały czas o nim myśli. Nie dziwię się heh :D Ale Riker to jednak wie jak szantażować brata^^ Fajnie!
Życzę fajnej zabawy na koncercie! :*
Z niecierpliwością czekam na next
Wreszcie ^_^ Boski jak zawsze ale staraj się częściej dodawać ;) bo to już trochę denerwuję :) wybacz po prostu jestem szczera ale na serio CUDO *,* ♥ Pozdrawiam- Paula
OdpowiedzUsuńCudaczny, po prostu taki fascynujący.. Ciekawe czy Ross ja spyta, blog cudo. i rozdzialik jest mega. :**** pozdrawiam zapraszam również do mnie, dopiero zaczynam i proszę o szczere opinie :*** http://lovemusicr5.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń