poniedziałek, 6 stycznia 2014

8. "Myślę o tym, że czasami co do ludzi można się nieźle pomylić."

Obudziłam się, czując coś ciężkiego na brzuchu. Otworzyłam oczy i lekko się przeraziłam, widząc przed sobą parę okrągłych, żółtych oczu.
- Zorro, złaź ze mnie - syknęłam, zwalając kota na podłogę, przewracając się na brzuch i przytulając do poduszki. Po chwili jednak usłyszałam głośne miauczenie nad uchem i poczułam wbijające się pazury gdzieś na plecach.
- No spadaj! - Znowu zepchnęłam czworonoga, co spotkało się z jego niezadowolonym prychnięciem.
Po paru minutach zmusiłam się jednak do wstania. Przeszłam do kuchni, nakarmiłam kota i spojrzałam na zegarek - 8.34.
Dzisiaj była sobota. Czyli miałam się spodziewać wizyty Lyncha, a jakoś nie bardzo miałam na to ochotę. Szczególnie po tym, co widziałam wczoraj.
Nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i wróciłam do pokoju z zamiarem jeszcze chwilowego odpoczynku.

~*~

Obudził go jakiś przeraźliwy dźwięk. Chociaż może tylko tak mu się wydawało, bo rossowa głowa dawała niestety o sobie znać. Na oślep wymacał swój telefon i go wyciszył. Długo jednak sobie nie pospał, bo suchość w gardle była jeszcze bardziej uciążliwa. Po 10 minutach podniósł swoje cielsko z łóżka i ciężkim krokiem udał się do kuchni. Chyba nikogo nie było w domu. Wyjął z lodówki butelkę lodowatej wody i wypił łapczywie 3/4 zawartości. Potem chwycił tabletkę przeciwbólową i popił resztą płynu. Spojrzał na zegarek - 15.06. O której wrócił do domu? Nie miał najmniejszego pojęcia. Film urwał mu się gdzieś w okolicach 22.00. Usiadł przy stole i podparł głowę dłońmi. Siedział tak, w połowie śpiąc, aż nie poczuł klepnięcia po plecach. 
- Pobudka, stary. - Uniósł głowę, widząc przed sobą twarz Ellingtona. - Nieźle wczoraj zabalowałeś widać. Ciesz się, że Rydel nie ma w domu - puścił do niego oko. - Ale lepiej idź się ogarnąć, bo niedługo wraca.
Ross wstał i skierował się do swojego pokoju. Kiedy otworzył drzwi, znowu usłyszał dźwięk swojego telefonu, ale teraz już lepiej go zniósł, bo ból głowy powoli ustępował. Chwycił za komórkę i spojrzał na wyświetlacz. Jakieś przypomnienie - 16.30. Projekt.
Zupełnie zapomniał. Dobrze, że miał na tyle rozumu, że sobie zapisać to w telefonie. Znowu spojrzał na zegarek - 15.43. Puścił się pędem do łazienki, ale i tak ruchy miał lekko opóźnione, więc opuścił ją gdzieś w okolicach 16.00. Ubrał się i przejrzał w lustrze. Nie było tak źle. Nadal przystojny. Chociaż może lekko blady i z sińcami pod oczami.
- Gdzie lecisz? - spotkał się z pytaniem Ratliff'a, kiedy zszedł do salonu.
- Projekt robić.
Ellington wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- Z czego się ryjesz? - warknął, chwytając za skórzaną kurtkę.
- Wiesz, zbierasz się w tak szybkim czasie przy totalnej rozsypce, tylko po to, aby pójść zrobić jakiś szkolny projekt. To w ogóle do ciebie nie pasuje - cały czas się śmiał. - Gadaj, co to za gorąca laska jest twoją partnerką?
Ross przez chwilę też się nad tym zastanowił, ale tylko wzruszył wewnętrznie ramionami i postanowił zignorować zaczepki przyjaciela.
- Podwiozę cię. Właśnie też miałem wychodzić - oznajmił, kiedy tylko skończył się śmiać.
- Spoko - przytaknął Ross i wyszedł przed dom, chcąc na niego poczekać.

~*~

Dokładnie o 16.34 usłyszałam dzwonek do drzwi. Dopiero po chwili się skapnęłam, że Davida nie ma w domu, więc zwlekłam tyłek i popędziłam otworzyć. Tak jak się spodziewałam, za drzwiami stał Lynch.
- Czeeść - odezwałam się, spoglądając na zegarek. - Nie spóźniłeś się tak bardzo.
- Czuj się zaszczycona - prychnął, przechodząc przez próg i rzucając niechlujnie kurtkę na komodę. - No? To gdzie mam iść? - rozłożył ręce, spoglądając na mnie.
Bez słowa przeszłam do swojego pokoju, a on podążył za mną.
- No, no, ale masz tu słodko - zacmokał, omiatając spojrzeniem całe pomieszczenie.
Wyciągnął moją fioletową pufę na środek i się na niej rozwalił. Przewróciłam teatralnie oczami, zajmując miejsce przy biurku i otwierając laptopa.
Kończyliśmy projekt już od godziny, kiedy rozległ się dzwonek mojego telefonu. Ross sięgnął po moją komórkę leżącą na łóżku i rzucił mi ją przez cały pokój.
- Niezły chwyt, panno Johnson - mrugnął do mnie.
- Niezły rzut, panie Lynch - uśmiechnęłam się wbrew sobie, przykładając urządzenie do ucha. - Tak?
- Siema, młoda - usłyszałam głos brata. - Jest taka pogoda, że chyba nie będę dzisiaj wracał do domu. - Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Rzeczywiście. Rozpętała się ogromna ulewa i wichura, przez którą drzewa zaczęły się lekko uginać. - Z resztą i tak mi się nie opłaca, bo muszę tu być jutro z samego rana. - Wyłączyłam radio, które sobie włączyliśmy dla i rozrywki i dopiero do moich uszu dotarł ogromny szum. - Poradzisz sobie beze mnie?
- No jasne. Niczym się nie przejmuj - odpowiedziałam.
- Okej. Strzałka - pożegnał się.
- Paa. - Schowałam telefon do kieszeni.
- Kto dzwonił?
- Brat - odpowiedziałam, znowu włączając radio.
Pracowaliśmy jeszcze przez jakieś 20 minut. W końcu przejrzeliśmy wszystko od początku do końca i zapisaliśmy plik.
- No i koniec. W końcu może dostanę coś więcej niż 3 - ucieszył się i podniósł rękę.
Czy on chce ze mną przybić piątkę? - zrobiłam zdziwioną minę, ale zdecydowałam się jednak na ten gest, od razu przypominając sobie wczorajszą imprezę.
Spojrzałam na chłopaka uważniej. Miał silnie podkrążone oczy, ale nie wyglądał tak źle. Był jak zwykle przystojny.
No dobra, może go nie lubiłam, ale tego zaprzeczyć nie mogłam.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - zapytał, unosząc brwi do góry.
Chciałam mu coś dowalić. Czymś go zjechać tak, jak to on zrobił mi u siebie. Jednak nie potrafiłam. Nienawidziłam siebie za to. Wzruszyłam tylko niepewnie ramionami.
- To ja już chyba pójdę - oznajmił i zaczął kierować się do wyjścia.
Szybko spojrzałam w bok, za okno i nie wiem co mną wtedy kierowało, ani co mnie podkusiło.
- Lynch! Zgłupiałeś? - krzyknęłam za nim. - Nie widzisz co się tam dzieje? - wskazałam palcem i jakby popierając mnie, coś huknęło w oddali, na co podskoczyłam i cicho pisnęłam. - Poczekaj trochę.
Odwrócił się i spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Wyjść tam i ryzykować utratę życia, czy zostać tu z tobą. Trudny wybór... - wykonał ruch, jakby się głęboko zastanawiał. - Ale już zostanę, jak tak bardzo tego pragniesz - zaśmiał się.
Założyłam ręce na klatce piersiowej i prychnęłam.
- Chcesz pić? - zapytałam, ponieważ strasznie już mnie męczyło pragnienie.
- Poproszę - odrzekł, rozwalając się na moim łóżku.
Znowu wywróciłam oczami i przeszłam do kuchni. Kiedy wróciłam, Ross zerwał się z łóżka i stanął przede mną.
- Grasz na gitarze? - zapytał, machając mi przed twarzą kostką do gry.
- Skąd ty ją wytrzasnąłeś? - odstawiłam kubki na biurko i zabrałam mu przedmiot z ręki.
- Grasz czy nie? - powtórzył pytanie.
- Nie, ale jak ją chcesz to masz - otworzyłam szafę, wyciągając instrument i podając blondynowi.
- To po co ci ona? - uniósł brwi do góry.
- Po to, żebyś się pytał - prychnęłam.
- Nie zaczynaj, Johnson, bo to się tylko dla Ciebie źle skończy - warknął, biorąc ode mnie gitarę.

~*~

Siedział, nastrajając instrument, który, po chyba dosyć długim nieużywaniu, kompletnie się roztroił. Kątem oka przyglądał się brunetce, która siedząc z nogą na nodze, popijała napój i również się mu przyglądała.
- To powiesz mi po co ci ta gitara? - zapytał miło, co było w ogóle do niego niepodobne. 
- Była mojego taty. Zawsze chciałam się nauczyć na niej grać, ale jakoś nigdy nie miałam okazji - odparła.
- Teraz już masz - uśmiechnął się.
- Jak to? - zmarszczyła brwi.
Ross przejechał kostką po pustych strunach, ciesząc się z czystego brzmienia i odegrał krótki, bardzo zjawiskowy utwór.
- Wow. Niezły jesteś - oznajmiła z podziwem brunetka.
- Wiem to, mała. Ma się to coś - Wykonał gest, jakby strzepywał coś z ramienia, na co oboje wybuchnęli śmiechem. - No to dawaj tu - blondyn odsunął się i poklepał miejsce obok siebie na łóżku.
- Okej, ale nie nazywaj mnie tak więcej. - Odstawiła kubek na szafkę i usiadła obok chłopaka.
- Jak? Mała? Ale taka właśnie jesteś - wyszczerzył się.
- Mała to może być twoja pa... ekhem.
Ross wybałuszył na mnie oczy.
- Sądzę, że jest całkiem niczego sobie - oznajmił, spoglądając w dół.
- Zboczeniec - dźgnęłam go w ramię.
- To ty zaczęłaś - zaśmiał się, po czym oboje zamilkli.
Własnie w tym momencie uderzyła ich absurdalność i nierealność tej sytuacji. Chłopak - należący do największej szkolnej elity i niezauważalna w szkole dziewczyna siedzieli sobie teraz ramię w ramię i najzwyczajniej w świecie rozmawiali ze sobą, nawet się śmiejąc. A przecież jeszcze parę dni temu mogłaby zamieścić blondyna na pierwszym miejscu na liście swoich największych wrogów.
- O czym tak myślisz? - zapytała, spoglądając na chłopaka, wpatrującego się w nieistniejący punkt przed sobą.
Innym, takim jak ona, odpowiedział by pewnie coś w stylu "zajmij się lepiej swoimi sprawami, albo zaraz nieźle dostaniesz" albo poniżył by jakimś dobrym tekstem.
- Myślę o tym, że czasami co do ludzi można się nieźle pomylić - odpowiedział normalnie i przeniósł na nią wzrok. - Wiem. To głupie...
- Nie, to bardzo mądre - uśmiechnęła się nieśmiało.
Odwzajemnił ten uśmiech.
- Dobra, trzymaj - położył jej instrument na kolanach. - Zaczniemy od czegoś prostego...

~*~

Ta cała scena była na pewno nie z tego świata. No bo jakim prawem Ross Lynch, tak ten chamski i bezczelny Ross Lynch, sam proponuje mi naukę gry na gitarze? Mi! Cassidy Johnson! Tej niezauważalnej dziewczynie, którą można bez problemu pomiatać i w ogóle się z nią nie liczyć.
- Z czasem będziesz to robiła płynnie - oznajmił, kiedy starałam się z całego serca zagrać kawałek piosenki składającej się z 4 akordów. - No i najtrudniejszy z tych wszystkich - H - wziął ode mnie gitarę i pokazał jak ułożyć palce, aby wykonać ten akord.
Kiedy powtórzyłam ten układ i przejechałam palcami po strunach, aż sama się wzdrygnęłam na dźwięk, który utworzyłam.
- Spokojnie. Nie od razu Rzym zbudowano - mrugnął do mnie i zanim się obejrzałam, już był za moimi plecami, wykonując gest jakby chciał mnie objąć. Cała się spięłam, a Ross złapał moje dłonie swoimi, jedną mocniej przyciskając do progów, a drugą pociągając za struny. - Widzisz. Dobrze brzmi - szepnął, a ja wzdrygnęłam się czując jego oddech na swojej szyi.
Lecz po chwili znowu znalazł się obok.
- Wiesz, chyba już pójdę - oznajmił, spoglądając za okno. Podążyłam za jego wzrokiem. - Uspokoiło się, tylko deszcz pada. Zadzwonię do Rikera, żeby po mnie przyjechał. - Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer. Co go tak nagle pogoniło?
Po chwili staliśmy już przed wyjściem z mojego domu.
- No... to... - blondyn podrapał się po karku jakoś zdezorientowany. - ... do zobaczenia w szkole, Johnson.
- Do zobaczenia, Ross - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił go niepewnie.
Odprowadziłam go wzrokiem za drzwi, po czym je zamknęłam. Oparłam się o nie plecami i osunęłam się na ziemię. Co to miało znaczyć? Czy tylko ja się w tym wszystkim gubię? Jaki tak naprawdę jest Ross? Na pewno jest ogromną zagadką, którą jakoś ciężko mi rozwikłać. Czy jutro wszystko będzie jak dawniej? Znowu będzie kazał mi to wszystko wymazać z pamięci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Nie potrafiłam się w tym w ogóle odnaleźć.

~*~

Wsiadł do samochodu brata i z rozmachem trzasnął drzwiami.
- Ej, młody - skarcił go Riker, ale Ross puścił to mimo uszu.
Był pogrążony w świecie swoich myśli. Znowu był na siebie zły. Zły za to, jak miękło mu serce, kiedy znajdował się sam na sam z tą Johnson. Dlaczego u niej został? Dlaczego nie wyszedł? Przecież nie boi się jakiejś tam gorszej pogody. Co się z nim takiego dzieje? Kiedy znalazł się za jej plecami, teoretycznie ją obejmując... ehh nawet nie chciał o tym myśleć.
Najważniejsze jest to, żeby nikt, NIKT się o tym nie dowiedział. Co by wtedy stało się z jego reputacją? Ross Lynch nie może zadawać się z taką dziewczyną jak ona. To wbrew jego zasadom.
Wyciągnął telefon i pod wpływem emocji zadzwonił do Alice.
- Słucham, kotek? - usłyszał jej jak zwykle seksowny głos w słuchawce.
- Stęskniłem się za tobą. Wpadniesz do mnie, piękna? - zapytał, również włączając swój uwodzicielski ton.
- Będę za godzinkę. Pasuje?
- Nawet nie wiesz jak - mruknął, po czym się rozłączył...


_____________________

Ehh... ten rozdział miał wyglądać tysiąc razy lepiej :c
Nie wiem jak wam, ale mi się ogólnie średnio podoba.

Napisałam taki trochę dłuższy, bo uprzedzam was, że w tym tygodniu na pewno już nic nie dodam. :c
Koniec semestru się zbliża i mam naprawdę masę nauki :/
Uwierzcie, że wolałabym zamienić ten czas na pisanie rozdziałów dla was.

Pozdrawiam :*

15 komentarzy:

  1. Cudowny:**
    Powoli między nimi zaczyna iskrzyć
    naprawde mi sie podoba jak piszesz :)
    ~Aga~

    OdpowiedzUsuń
  2. rozwaliłaś mnie tym rozdziałem naprawdę,z narkotyków i ćpania przeszłaś na romantyczne sceny,licze na to że Ross się zmieni na dobre przestanie Brać i wgl,ale ty jeszcze nie raz nas zaskoczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny ! :* Mam nadzieję, że Ross się zmieni i nie będzie już takim bezczelnym typkiem. Strasznie mi się podoba ten rozdział. Z niecierpliwością czekam na next. :* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow..!!! Super jest... :* Takie cudo, jaki słodki Rossi, uczył ja grac na gitarze, a ta burza.. :* Czekam na next...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest super :*
    Uwielbiam twoje opowiadanie
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, jestem tu 1 raz i mi się podoba :)
    Przedstawiłaś Rossa w całkiem innym świetle, nawet podoba mi się ten niegrzeczny Ross :D
    Ja dopiero zaczynam, mam 1 rozdział, jeśli zechcesz przeczytać to będzie mi bardzo miło :)
    falling4youbabe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny nieziemski rozdział.... oni są ze sobą tacy słodcy.... :3 Piszesz niesamowicie.... czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział! Nie wiem czemu mówisz, że mógłby być lepszy..Dla mnie jest idealny! I muszę Ci powiedzieć, że zaczyna mnie coraz bardziej intrygować zachowanie Ross'a. Czyżby się zakochiwał?? :) Ah to by było piękne! No nic rozdział genialny i jak zawsze z niecierpliwością czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie piszesz :) Mam do Ciebie takie nietypowe pytanie - jesteś directionerką albo belieberką? /Zuźka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste ale wstawiaj ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy masz ferie ??

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do Liebser Blog avards. A pytania tutaj: http://readysetrocklovestars.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, hej. Zostałaś nominowana do Libster Blog Award. Pytania znajdziesz tutaj : http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html :)

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy dodasz następny bo długo już nie było??

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam na nastepny rozdział,a tu nie ma i nie ma go. :'((

    OdpowiedzUsuń